Geoblog.pl    barto81    Podróże    Ameryka Południowa - 2009r.    trudno skomentowac
Zwiń mapę
2009
04
lis

trudno skomentowac

 
Peru
Peru, Aguas Calientes
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 15008 km
 
Po powrocie z Machu Picchu, bylismy umowieni z Pedrem - naszym tzw "rezydentem z biura podrozy" w restauracji w wiosce Aguas Calientes aby odebrac bilety powrotne do Cusco...

Wrocilismy o godz 14:00, nikt nie widzial i nie wie gdzie jest Pedro, pewnie w domu dlubie w nosie, bo generalnie wiekszosc peruwianczykow ma za duzo czasu i nie spieszy sie im...a coo...
Wiec zaczelismy rozmawiac z szefem restauracji, ktory twierdzi ze nikt nie zostawil zadnych biletow, chociaz jest to oczywiste ze wiele firm wspolpracuje w taki sposob z ta restauracja...ale naszych nie ma...

No dobra, dzwonie do naszego Marlons travel i dowiaduje sie ze bilety beda za godzine, ok wiec poczekamy..
Po godzinie nic, wiec kolejny telefon..tak tak - mowi bilety beda za 20 min...awantura juz powstala wlacznie z szefem restauracji...

W miedzy czasie przyszli kolejni turysci i maja podobny problem, wiec awantura razy 2, potem 3 i 4 wlacznie z tym, ze jednej parze kazali spac w tej wosce bo biletow nie ma i nie bedzie, dziewczyna sie rozplakala...

Dzwoni telefon w restauracji...wow nasze bilety ida na faks... szkoda tylko ze przeszly tylko 4 a nie 5, wiec znowu od nowa tlumaczenie wlacznie z tlumaczeniem jak poprawnie powinno sie wymawiac nazwisko Hanna Greupner-Skrzydlo, poniewaz telefonicznie szef restauracji musial podac dane osoby dla ktorej bilet nie dotarl...
po kolejnych 40 minutach bilet przyszedl...zadne nazwisko i imie na tych 5 biletach nie zgadzaly sie...
moje brzmialo Bartos Kreciek
Ewy: Ewa Itaeko
Roberta: Robert Grupner
Hani: Janna Gripner
Marcina: Marlon Skrzytlo

Byl to swietny moment aby cos zjesc wiec w czasie oczekiwania na bilety zjedlismy obiad w tej restauracji...zamowilem pizze salami, ktora tak tracila ryba, ze nie dalo sie tego zjesc, poprosilem o wymiane pizzy, bo ta smierdzi..doslownie...w koncu wymienili...

Na samym koncu szef restuarcji wystawil nam rachunek 5 zl za otrzymanie faksu !!
Czyli mamy zaplacic 5 zl za to ze ktos przefaksowal do nas dokument, ktory powinien na nas czekac w oryginale.. no to juz nie wytrzymalem, adrenalina skoczyla na maksa i szef restauracji zostal wyzwany od debili, fackow, killow, krejzolow itd... oj bylo glosno wlacznie z tym ze rachunek zniszczylem na jego oczach i rzucilem w twarz... Sam nei wiedzialem ze mam tak bogaty jezyk przeklenstw w jezyku angielskim...ot tak, jakos samo przyszlo...;)
Dodam jeszcze tylko, że za faks płaci ta osoba, która go nadaja a nie ta która go odbiera, to tak jak z telefonami...

Ok mamy bilety i w te pedy na pociag bo juz czas... ale gdzie tu peron ? ta wioska jest jakas dziwna, kazdy pokazuje inny kierunek...w koncu trafilismy na styk, kiedy juz wchodzono do pociagu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
barto81
Bartosz Kręciszek
zwiedził 11% świata (22 państwa)
Zasoby: 93 wpisy93 5 komentarzy5 1042 zdjęcia1042 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
09.04.2011 - 16.04.2011
 
 
15.08.2010 - 04.09.2010
 
 
05.04.1999 - 09.04.2010