Po 7,5 godzinach dojechalismy na wypasiony dworzec glowny w Quito, gdzie przywiatla nas muzyczka Sade... No prosze jak milo :)
Taksowka do wczesniej zarezerwowanego Youth Hostelu, gdzie okazalo sie ze w centrum nie ma pradu... No prosze - tak jak w dzungli :) Nasz malo rozgarniety recepcjonista (nie mowiacy w ogole po angielsku) jeden z naszych pokoi odstapil, bo nie zauwazyl karteczki z nazwiskami i numerami pokoi, wiec musielismy sie jeszcze klocic o inny... Po pol godzinnej walce bylismy juz w lozeczkach...
------------------------------------------------------------------------------------------------------
12.11.2009
Wyspalismy sie na maksa... O 9.00 sniadanie americana i... zakupy na miejscowym bazarze... To juz takie ostatnie, bo niestety pieniedzy nie przybywa... A szkoda ;)
Pozniej problemy z internetowa rezerwacja (rezerwacja wybranych miejscówek w samolocie) miejsc w LANie... Jedni mowili ze mozna, drudzy ze nie... Suma sumarum musimy to zalatwic dopiero jutro 3 godziny przed wylotem...
Next poszlismy do naszej ulubionej knajpki na sandwich de pollo i Mojito... Dzisiaj szykuje sie niezla impreza, bo o 18.00 zaczyna sie mecz pilki noznej Ekwador - Urugwaj... We wszystkich barach i restauracjach komplet klientow, telebimy, pelno ludzi na ulicach i co za tym idzie policji z kalaszami... Bedzie sie dzialo, jak przegramy...
Buenas noches!
------------------------------------------------------------------------------------------------------
13.11.2009
Dzisia j nasz ostatni dzionek... Zero konkretnych planow co robimy tylko lenistwo na maksa :)
O 19 smigamy na lotnisko, a o 22.30 wylatujemy do Madrytu... Musimy zaplacic TYLKO 41$ oplaty wylotowej za osobe, zeby w ogole nas wypuscili... Kolejne przegiecie! No coz... Jednak chcemy do domku ;) Absurdem jest fakt, ze na stronie naszego Ministerstwa jest informacja, ze oplata wylotowa z Quito to zaledwie 25$ :)) Widac nasza Polska zawsze na czasie :)