Do Nazci dotarlismy o 15.30... Na bus station czekal juz na nas transport na lotnisko Pampa San Jose... Czekal na nas juz transport z tabliczka "Bartos" no wiec zaladowalismy sie do busika i jedziemy na lotnisko...
I pierwsza chaja... Zgodnie z umowa mielismy zarezerwowany 40 minutowy lot malym samolotem tylko my i pilot... A tu niespòdzianka - na lot czekaja dwie Angielki i trzech Kanadyjczykow... Czyli wiekszy samolot, i co za tym idzie gorsza widocznosc...tym bardziej ze zaplacilismy 20 usd wiecej aby miec indywidualny lot...calosc nas kosztowala ok 40 usd wraz z transferem na lotnisko i spowrotem do miasta na bus station
Marcin zrobil porzadek a mnie wzięli za szefa wycieczki do dzisiaj nie wiem dlaczego i udalo sie... Lecielismy w piatke Cessna 205... Na poczatku lekki stres, bo troszke nim czeslo, ale warto bylo sie przelamac... Lineas de Nazca robi calkiem niezle wrazenie... Pilot dwukrotnie okrazal kazdy znak na trasie lotu, bo wcale nie jest latwo je tam dojrzec... Myslalem, ze sa znacznie wieksze :) Wszystko fajnie, ale nie ma to jak twardy grunt pod nogami...
Dostalismy certyfikaty i nareszcie jakies normalne, ¨peruwianskie¨jedzenie: kurczak, frytki, salatka i lemoniada... Do tej pory zapychalismy sie krakersami i wafelkami, bo nie bylo czasu ani mozliwosci na cieply posilek... Kurak z frytami kosztuje ok 10 zl. Mozna go znalezc doslownie wszedzie, mnostwo jest restauracyjek z pollo, to chyba ich narodowe danie ;))
Po zapchaniu brzuchalow wynajelismy pokoje na 4 godzinki, zeby nabrac sil i wziasc prysznic przed dalsza podroza... Szanowna pani recepcjonista ani dzien dobry po angielsku nie potrafi, wiec znow zaczelismy rysowac i czytac ze slowniczka...ubaw na maksa bo jak zaczalem tlumaczyc ze chce single room to wyszlo ze ja jestem single (kawaler) a ona seniorita (panna) a nie seniora (mężatka) hehe no i juz dostalismy maly rabat :))..musze przyznać, że recepcjonista nie była najgorsza, nawet ładnie się uśmiechała i osobiście przynosła brakujący ręcznik do pokoju :))
Wyjazd do Cusco o 23.30 i kolejne 14 godzin przed nami...